środa, 17 kwietnia 2013

25 lat „tabletki szczęścia”


Został wprowadzony na rynek w 1988 roku przez amerykański koncern farmaceutyczny Eli Lilly. Prozac (fluoksetyna) – pierwszy lek nowej generacji w leczeniu depresji ma już 25 lat! Jego działanie polega na zwiększeniu w mózgu poziomu serotoniny – neuroprzekaźnika, który wpływa na zachowania impulsywne i samopoczucie. Jednym z największych sukcesów związanych z wprowadzeniem leku do użycia była zmiana negatywnego postrzegania depresji. Wiele osób przekonało się, że dzięki antydepresantom może poradzić sobie z chorobą. Depresję przestano też traktować jako schorzenie ludzi słabych i rozchwianych emocjonalnie. Prozac często nazywany jest „tabletką szczęścia”, ponieważ zapoczątkował „modę” na środki poprawiające nastrój. Według specjalistów pomaga nie tylko w leczeniu objawów depresyjnych, uzależnień, bulimii czy nerwicy natręctw. Dodatkowo wzmacnia psychicznie, zwiększa odporność na stres i poprawia samopoczucie. 
Wielki sukces
Sukces antydepresanta był ogromny, dlatego w USA zaczęto zastanawiać się nad podawaniem go osobom, które nie mają depresji, a jedynie odczuwają spadek nastroju. Podjęto także próby leczenia farmakologicznego ludzi, u których zaobserwowano wyłącznie problemy emocjonalne, na przykład poczucie niskiej wartości, brak pewności siebie czy wahania nastroju. Z biegiem lat przybywa krytycznych opinii na temat Prozacu i innych antydepresantów.

Krytyka

W 2008 roku ukazała się nawet metaanaliza 35 badań klinicznych fluoksetyny oraz innych leków na depresję: paroksetyny, nefazodonu i wenlafaksyny. Eksperci sugerowali w niej, że skuteczność badanych leków tylko w niewielkim stopniu odbiega od placebo. Pojawiły się liczne publikacje, w których przekonywano, że Prozac nie pomaga większości pacjentów chorującym na depresję. Profesor David Healy z Cardiff University, autor książki „Pharmageddon. The Drug Industry's Grip on Our Health and Lives”, twierdzi, że tak duży sukces Prozacu jest wyłącznie efektem znakomitego marketingu firmy produkującej lek. W mediach starano się bowiem wywołać wrażenie, że niemal wszyscy ludzie go potrzebują, by w pełnych stresu, zwariowanych czasach poprawić sobie nastrój, a tym samym ułatwić codziennie życie.

Dziś opinie na temat Prozacu i innych antydepresantów są bardziej wyważone. Zdajemy sobie sprawę, że leki te nie działają od razu i potrzeba średnio od dwóch do czterech tygodni, by pacjent odczuł poprawę. Przydatne są zazwyczaj wyłącznie u osób cierpiących na depresję lekką i średnio nasiloną. Prozac, mimo ogromnego sukcesu, nie stał się lekiem poprawiającym samopoczucie. Zbadano bowiem, że wzrost poziomu serotoniny w mózgu wcale nie zwiększa poczucia szczęścia.

 

Środki przeciwdepresyjne są coraz bardziej powszechne. W 2004 roku polski rynek leków antydepresyjnych wart był ponad 201 mln złotych, a sześć lat później – ponad 270 mln. W tym czasie podwoiła się także liczba preparatów przeznaczonych do leczenia depresji. Trudno jest wyobrazić sobie dziś codziennie życie Europejczyków i Amerykanów bez „tabletek szczęścia”. Według danych BBC News, w Europie w 2010 roku antydepresanty zażywała co dziesiąta osoba. Natomiast eksperci z Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie szacują, że w USA sięga po nie 11% osób powyżej 12. roku życia. Niektórzy traktują je nawet jako suplementy diety i nie wyobrażają sobie odstawienia leku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz